wtorek, 26 listopada 2013

Mydło i powidło

Mydło i powidło albo: łodzie, namioty i inne klamoty (szyld ze Skwierzyny). Tak właśnie prezentował się mój stragan; tylko konia doczepić i wio w trasę. Miałam czapki, szale, kwiatki, serwetki, zazdrostki i inne cuda. Co babcia miała to dała.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Czapki z głów?

 

Wręcz przeciwnie. Zrobiło się zimno, zaczęliśmy nosić czapki. Wprawdzie po zdjęciu takiej czapki zazwyczaj wyglądamy jakby krowa nas wylizała, ale w naszym wieku zdrowie ważniejsze. Rozum trzeba ochraniać! Ja w młodości czapek nie nosiłam i konsekwencje widać ponoć do dzisiaj. Na podryw też nie biegamy (niestety). Załóżmy więc czapkę.

 

piątek, 15 listopada 2013

Wiatraki na trzepaku

 

Dopiero jak napisałam ten tytuł to przypomniały mi się fikołki Kalicińskiej. Podobała mi się jej saga o rozlewisku, połknęłam tę książkę, trzy książki. Aczkolwiek nie wszystko zaaprobowałam. Nie mogę zrozumieć, wzbudza to mój organiczny sprzeciw, jak można porzucić dziecko dla gacha? Widocznie można.


czwartek, 14 listopada 2013

Dymiące kominy


Czapki, szale, kominy, chusty - bardzo teraz modne, wygodne, cieplutkie. Pasują każdemu, chłopakom, dziewczynom, babom i facetom, nawet dzieciom.Większość fasonów jest unisex. Szale, które prezentują modele (dziękuję modelom za cierpliwość) zrobiłam z akrylu. Można go prać w niskiej temperaturze, nie zmienia kształtu, wytrzyma wiele lat (w końcu go wyrzucimy, bo nam się znudzi), nie gryzie!!

środa, 13 listopada 2013

Mowa Inauguracyjna



Dole i niedole babci Polki - kontynuacja matki Polki (raczej same dole, bo ma być pozytywnie).

Zapraszam wszystkie Babcie, Wnuczęta a także Ciotki, Wujków, Córki i resztę rodziny do oglądania i czytania mojego bloga.

Czy sposobem na życie może być dzierganie?


Wiadomo, że nie. Ale wszyscy dziergacze wiedzą, jakie to przyjemne zajęcie, często nawet przydatne i praktyczne. Wydziergać można prawie wszystko, nawet sweterek dla czołgu. Gdy już połkniemy tego bakcyla to zarywamy nocki albo nie ugotujemy obiadu (rąk mamy za mało). Rodzina głodna ale przymyka oko, traktują nas pobłażliwie (niech sobie babcia szydełkuje), ale nowy sweterek chętnie przyjmą. Jedynie koleżanka nie skacze z radości na widok pięknej wprawdzie, ale dwudziestej piątej serwetki.

Ocalić od zapomnienia


Przez całe swoje babciowe życie wydziergałam sporo serwetek, obrusów, swetrów itd. Większość poszła w ludzi. Miałam fajne prezenty dla rodziny i znajomych. Niewiele osób je widziało. Teraz będę je pokazywać wszystkim (i wcale nie jest to groźba).

Nie samym jednak dzierganiem babcia żyje...