Dopiero jak napisałam ten tytuł to przypomniały mi się fikołki Kalicińskiej. Podobała mi się jej saga o rozlewisku, połknęłam tę książkę, trzy książki. Aczkolwiek nie wszystko zaaprobowałam. Nie mogę zrozumieć, wzbudza to mój organiczny sprzeciw, jak można porzucić dziecko dla gacha? Widocznie można.
Poza tym takie książki to pułapki.
Nastała ostatnio moda na książki, niby beletrystyczne, w których
autor zamieszcza przepisy kulinarne, nęci opisami smakowitych
potraw, czujemy ten smak i zapach (ja też Was kiedyś uraczę
jakimś przepisem, w końcu od dziesięcioleci stoję nad garami).
Dlaczego pułapki? No bo nabieramy apetytu, ślinka nam cieknie i
obieramy kurs na lodówkę, lub co ambitniejsze czytelniczki biorą
się za pichcenie. I rośniemy...
Piękne, romantyczne chusty. Wielkie
jak kocyki. Zwracają uwagę z daleka. Robione na szydełku, wychodzi
na nie sporo włóczki. Turkusową zrobiłam z 40 dekagramów akrylu,
około 50 gramów należy odłożyć na obrzeżenie. Tę czerwoną
noszę już przeszło sześć lat i wciąż wzbudza zachwyty (dzięki
za wszystkie zachwyty). Jak będziecie robić ten wzór, to trzeba
używać grubego szydełka, żeby robota nie była sztywna.
Alternatywnie można je powiesić w domu do dekoracji: na drzwiach
lub fotelu ewentualnie na trzepaku :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz