Wręcz przeciwnie. Zrobiło się zimno, zaczęliśmy nosić czapki. Wprawdzie po zdjęciu takiej czapki zazwyczaj wyglądamy jakby krowa nas wylizała, ale w naszym wieku zdrowie ważniejsze. Rozum trzeba ochraniać! Ja w młodości czapek nie nosiłam i konsekwencje widać ponoć do dzisiaj. Na podryw też nie biegamy (niestety). Załóżmy więc czapkę.
Co się nosi?
WSZYSTKO. Począwszy od
zwykłych czapek niewidek po futrzane czapy, wielkie
pompony, chwościki-kutasiki, uszy, oczy, ogony. Bereciki, eskimoski,
uszatki, krasnoludki, na co tylko fantazja nam pozwoli. A fantazję to
my mamy . W tym roku zezwierzęcamy się, wcielamy się w dzikie
bestie albo słodkie kociaki. Dziecięce czapeczki mają świńskie
ryje, kocie wąsy, lisie nosy i inne zwierzęce mordki.
I matkom się
nie myli w co mają całować?
Piękne modelki na tle klimatycznych wrót (zawsze można powiedzieć, że drzwi specjalnie są tak postarzone).
Kwiatek dla Julii.
To zdjęcie z walizką bardzo lubię.
Fioletowe przekładańce. Różnej wielkości i grubości.Wypróbowuję różne proporcje i mam coraz więcej czapek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz